Nuda to uczucie, które wielu kojarzy z czasem bezczynności, brakiem celu czy wręcz pustką.
Dla osoby uzależnionej od alkoholu, nuda staje się jednak czymś o wiele bardziej złożonym i destrukcyjnym. Chęć sięgnięcia po kieliszek nie wynika wyłącznie z potrzeby „zabicia czasu”, ale z mechanizmów neurobiologicznych, które stoją za uzależnieniem i zakłóceniem równowagi dopaminowej. To właśnie zaburzenia w układzie nagrody prowadzą do tego, że codzienność staje się płaska, a nuda jest niemal nie do zniesienia.
Układ nagrody i rola dopaminy
Nasze mózgi są biologicznie zaprogramowane, aby dążyć do przyjemności i unikać bólu – to naturalny system przetrwania, w którym główną rolę odgrywa neuroprzekaźnik zwany dopaminą. Dopamina jest odpowiedzialna za motywację i uczucie satysfakcji, a kiedy robimy coś, co sprawia nam przyjemność (np. jedzenie, seks, sport), nasz mózg uwalnia jej dawkę, nagradzając nas i motywując do dalszego działania.
Jak tłumaczy dr Anna Lembke w swojej książce Dopamine Nation, ten mechanizm działa na zasadzie równowagi – zbyt wiele bodźców nagradzających (np. substancji psychoaktywnych) wywołuje nadmiar dopaminy, co z czasem sprawia, że organizm „przestaje czuć” naturalne przyjemności, takie jak choćby widok wschodu słońca. Mózg osoby uzależnionej adaptuje się, obniżając produkcję dopaminy w odpowiedzi na przeciążenie, co prowadzi do poczucia wyczerpania, apatii i spadku motywacji do działania. W konsekwencji alkohol staje się jedyną drogą do chwilowego odzyskania tego „kopa” dopaminowego.
Alkohol a dysregulacja dopaminy
Kiedy pijemy, alkohol wywołuje gwałtowny wzrost poziomu dopaminy, który wprowadza nas w stan chwilowej euforii. Regularne spożywanie alkoholu powoduje jednak, że nasz mózg zaczyna przyzwyczajać się do tej stymulacji, co sprawia, że podstawowy poziom dopaminy obniża się coraz bardziej. Efekt? Bez alkoholu czujemy się wyczerpani, niezaangażowani, i przede wszystkim – znudzeni. Życie codzienne przestaje być nagradzające, bo układ nagrody jest zaburzony, a nasz mózg nie potrafi już cieszyć się zwykłymi przyjemnościami.
W efekcie pijący zaczynają pić coraz więcej, aby znów osiągnąć stan euforii, którego oczekują. Doprowadza to do powstania tzw. samonapędzającego się cyklu uzależnienia, w którym alkohol staje się jedynym źródłem szczęścia i sensu życia.
Iluzja „ciekawego życia” i błędne przekonania
Osoby uzależnione często są przekonane, że ich życie jest bardziej interesujące, pełne emocji i „smaków”, dzięki alkoholowi. Jest to jednak złudzenie wywołane przez rozregulowaną neurochemię. W rzeczywistości to właśnie alkohol tworzy tę iluzję, sprawiając, że życie trzeźwych wydaje się nijakie i monotonne. Tymczasem, to tylko nasze neuroprzekaźniki są w chaosie – w stanie trzeźwości życie nabiera głębszego sensu, jednak wymaga to czasu na przywrócenie równowagi dopaminowej.
Analogicznie do dzieciństwa – stan naturalnej radości i motywacji
Przypomnij sobie dzieci w wieku 9-10 lat. Są pełne energii, ciekawe świata, gotowe do podejmowania nowych wyzwań bez potrzeby stymulacji. Dzieci nie potrzebują alkoholu ani innych substancji, aby odczuwać satysfakcję, bo ich układ nagrody działa naturalnie i skutecznie. Dzieci bawią się, uczą, rozwijają swoje umiejętności – nie mówią, że coś jest nudne, nie czekają na moment, gdy „w końcu coś się zacznie dziać”.
Tymczasem uzależnieni od alkoholu zatracili ten naturalny stan ciekawości i wewnętrznego spełnienia. Dlatego jako mentor trzeźwości widzę swoją rolę jako przewodnika, który pomaga moim klientom powrócić do tego dziecięcego stanu – kiedy świat był fascynujący sam w sobie, a każde nowe doświadczenie było nagrodą. To właśnie w procesie trzeźwości można odzyskać naturalną zdolność do cieszenia się życiem bez potrzeby sztucznej stymulacji.

Mój powrót do życia bez alkoholu
Kiedy sam przestawałem pić w wieku 33 lat, też miałem obawy. Zastanawiałem się, co teraz będzie, czy wszystko stanie się monotonne i nudne, czy będę zdolny do czerpania przyjemności z życia bez tej sztucznej euforii? Nie było to łatwe, ale nie trwało to długo. Nawet po 10 latach intensywnego picia, mój mózg wrócił do formy. Dlaczego? Bo zamiast alkoholowej iluzji, wypełniłem swoje życie działaniem, rozwojem i autentycznymi wyzwaniami.
Dzięki temu zrozumiałem, że życie może być pełne, interesujące i angażujące bez alkoholu. Nuda? To stan przejściowy, wynikający z odbudowy neurochemii, z którym każdy uzależniony musi się zmierzyć. Gdy przywrócimy równowagę dopaminową, życie samo w sobie zaczyna być nagrodą, a satysfakcja płynie z realizacji celów i odnalezienia własnej drogi.
Jak przekształcić nudę w trzeźwą satysfakcję
Droga do trzeźwego życia to proces, który wymaga dyscypliny, cierpliwości i akceptacji chwilowej pustki. Jednak to właśnie ta nuda jest kluczem do prawdziwego zadowolenia z życia. Bez sztucznej stymulacji dopaminowej zaczynamy dostrzegać piękno codziennych rzeczy – wschodów słońca, rozmów, małych sukcesów.
Zamiast więc uciekać od nudy, warto ją zaakceptować i potraktować jako trening dla mózgu. Powrót do normalnej reakcji na przyjemność to proces, ale efekt jest tego warty – życie zaczyna smakować inaczej, głębiej, i przede wszystkim – bez złudzeń.
Dopiero gdy odzyskamy prawdziwe poczucie satysfakcji i równowagi, zrozumiemy, że największą wartość mają doświadczenia, które są autentyczne i nasze, niezależnie od substancji, która może wydawać się chwilowym „remedium” na nudę.
Więcej posłuchasz w moim odcinku podkastu Wygrywanie poświęconemu temu tematowi: SŁUCHAJ TUTAJ